Wieczory z poezją – artykuł napisała Barbara Łuczak

Wprowadzeniem do artykułu będzie wiersz członkini Białołęckiej Rady Seniorów Pani Barbary Łuczak. Wieczory z poezją prowadzi ona już od 9 lat. Jej wspomnienia zamieszczamy w dalszej części artykułu a  teraz fragment wiersza, który został napisany już wcześniej i zawiera odczucia prowadzącej Wieczory:
Minęły już liczne miesiące
Spotkań już było tak wiele
Były smutne i śmiechem drgające
Mówiłyśmy wiersze coraz śmielej
Przychodziły panie – co tworzyły
I te, co słuchały – przychodziły.
Bo tworzenie wierszy
Tak, jak każda sztuka
Wymaga tego, kto tworzy
I tego – kto słucha.
Bo pocóż pisanie, tworzenie, by było
Jeśli dla kogo tworzyć by nie było.

Wieczory z poezją zaczęły się tworzyć jakieś 9 lat temu. Zaczęło się od pomysłu Zdzisława Czerwińskiego, będącego wówczas Przewodniczącym społecznie działającej Białołęckiej Rady Seniorów. Nazwa taka jak dziś, ale wówczas działaliśmy nie na podstawie obecnej Ustawy o samorządzie, ale społecznie, w oparciu o konstytucyjne prawo do zrzeszania się. Zrzeszyło się zatem około dwudziestu osób, pełnych zapału, które chciały coś robić dla innych starszych osób.

          Zdzisław był i jest zresztą do dziś kopalnią pomysłów. I tak, jednym z pomysłów Zdzisława było zorganizowanie spotkań grupy osób piszących wiersze lub po prostu lubiących poezję. Zwrócił się z tym pomysłem do mnie. Zaczęłam się zastanawiać, co i jak zorganizować, ale nim doszłam do zbudowania konkretnej koncepcji – zaczęła działać Anita z Ośrodka Aktywności Seniorów. Zaprosiła kilka osób piszących wiersze na pierwsze, romantyczne spotkanie przy przyciemnionych światłach i cichuteńkiej muzyce. Panie recytowały swoje utwory. Fajnie było. Jednak po kilku spotkaniach, z nieznanej mi przyczyny, spotkania ustały. Ale za to ja przez ten czas „dojrzałam” wewnętrznie i upewniłam się też, że spotkania muszą mieć nieco odmienny charakter. Zaczęłam zapraszać i osoby, które piszą i te, które pięknie recytują lub czytają i te, które po prostu lubią słuchać.

          Podkreślam jednak, że to On, Zdzisław, był promotorem powstania Wieczorów. To ważne jest tym bardziej, że wiele Jego pomysłów było przechwytywanych i przypisywanych sobie przez mniej zdolne osoby.           Uważam, zatem za konieczne i uczciwe podkreślenie, że jestem jedynie realizatorką Jego, znakomitego pomysłu.

          Ale wracam do Wieczorów.

          Pomysł – chwycił. I trwał, mimo że nikt nie ułatwiał nam sytuacji. Zmieniały się miejsca, w których mogliśmy się spotykać, zmieniały się godziny spotkań, częściowo zmieniali się także uczestnicy. Najpierw zrezygnowali panowie, potem – a to ktoś się przeprowadził zbyt daleko, aby przyjeżdżać na spotkania, a to godziny pracy uniemożliwiały uczestniczenie, a to nowoprzybyłe na świat wnuki (czasem nawet prawnuki) uniemożliwiały wygospodarowanie czasu na nasze Wieczory. Niemniej kilkuosobowa ekipa trwała i trwa wiernie „na posterunku”.

          A nowe uczestniczki przybywały. Są wśród nas, panie piszące piękne wiersze, wspaniałe recytatorki, panie o znakomitej pamięci recytujące długie utwory. I to wszystko w miłej, przyjaznej atmosferze, przy herbatce lub kawie i ciasteczkach. Zawsze ktoś, coś smacznego przynosił i częstował. Oczywiście nie wszystkie Panie mogły być na każdym spotkaniu, ale zawsze było nas sporo.

          Spotkania prowadzone były czasem zgodnie z kalendarium, to znaczy w przypadku dni imienin lub rocznic związanych z którymś
z poetów, czasem z porą roku, a oczywiście także z rocznicami patriotycznymi lub Świętami. Czasem też szłyśmy „na żywioł”, każda przynosiła jakieś swoje ulubione wiersze. I to było bardzo cenne. Ja na przykład, dzięki Wieczorom przekonałam się do wierszy Gałczyńskiego, jakoś znanego mi głównie z twórczości o charakterze – nazwijmy to – satyrycznym. Szykując wiersze na każde spotkanie „błądziłam” po Internecie, po swoich książkach i po swojej twórczości.

          Odczucia dotyczące naszych spotkań zawarłam też w swoim wierszu: „Wieczór poezji”

Minęły już liczne miesiące

Spotkań już było tak wiele

Były smutne i śmiechem drgające

Mówiłyśmy wiersze coraz śmielej

Przychodziły panie – co tworzyły

I te, co słuchały – przychodziły.

Bo tworzenie wierszy

Tak, jak każda sztuka

Wymaga tego, kto tworzy

I tego – kto słucha.

Bo pocóż pisanie, tworzenie, by było

Jeśli dla kogo tworzyć by nie było

Przelewać na papier nie dla innych ludzi

To tak, jak samemu, wręcz do ściany mówić

Pisząc – wkładamy myśli i serca kawałek

Licząc na zrozumienie,

Czasem na pochwałę

Kochamy nasze wiersze, bo radość nam dają

I tych kochamy – co wierszy słuchają.

Barbara Łuczak

Udostepnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter

615 Liczba wyświetleń wpisu